Udało się! Matylda Jastrowicz wróciła właśnie do Ostrowa Wielkopolskiego. Dziewczynka od stycznia przebywała razem ze swoimi rodzicami w Ameryce, gdzie poddano ją kompleksowemu leczeniu. Matylda choruje na złośliwy nowotwór oka. Jedyną metodą na zatrzymanie rozwoju siatkówczaka było podanie trójskładnikowej chemii. Metody tej nie stosuje się w Polsce. 


Historię Matyldy poznali Państwo jesienią ubiegłego roku. Rodzice dziewczynki szukali pomocy dosłownie wszędzie. By Matylda miała szansę na normalne życie trzeba było zebrać milion dwieście tysięcy złotych. Ta kwota przerosłaby każdego. Jednak w przypadku Matyldy zdarzył się cud. Widzowie Telewizji Proart, internauci zaglądający na portal wlkp24.info i wszyscy ludzie dobrej woli na apel o pomoc zareagowali natychmiast. Kwotę udało się zebrać i dziewczynka w styczniu razem z rodzicami poleciała do Nowego Jorku by w klinice doktora Abramsona podjąć walkę o zdrowie i życie.

- Pierwotnie Matylda miała dostać dwie chemie. Jednak po kolejnym badaniu dna oka doktor Abramson podjął decyzję, że potrzebna będzie kolejna- powiedział w rozmowie z nami Łukasz Jastrowicz, tata Matyldy. 

Choć podczas trwającego trzy miesiące leczenia były lepsze i gorsze momenty, Matylda w dobrej kondycji wróciła dziś do domu.

- Doktor Abramson powiedział, że w tej chwili guz jest zwapniony i na 90 procent nie będzie żadnej wznowy. Jest jedna mała komplikacja. Chodzi o ciśnienie w oku, ale narazie Matylda jakoś sama to reguluje i nie potrzebne jest dodatkowe leczenie - dodał na zakończenie tata Matyldy.