Samorządowcy od kilku miesięcy starali się nakłaniać rodziców, żeby posłali dzieci 6-letnie do klas pierwszych, lub oddziałów przedszkolnych przygotowanych na terenie podstawówek. Było bowiem jasne, że jeśli sześciolatki zostaną w przedszkolach, zabraknie miejsc dla dzieci trzyletnich. Dokładnie tak się stało. 


1 września ubiegłego roku do szkół obowiązkowo poszły dzieci sześcioletnie. Od tego czasu w kraju zmieniły się władze, które z kolei postanowiły, że reformę odkręcą. Obowiązek szkolny pozostał więc dla 7-latków, a o tym, czy dzieci sześcioletnie zostaną w przedszkolach, czy pójdą do szkół, zadecydować mieli rodzice.

- Liczyliśmy, że trochę więcej sześciolatków pójdzie do szkół, ostatecznie jest to około dwudziestu procent – przyznaje Dariusz Dębicki, naczelnik Wydziału Edukacji i Sportu w ostrowskim magistracie.

Zgodnie z ustawą gminy muszą zapewnić miejsca w przedszkolach dzieciom cztero-, pięcio- i sześcioletnim. Trzyletnim już nie, i dla nich właśnie miejsca zabrakło. W samym Ostrowie problem dotyczy 307 dzieci.

Do Przedszkola im. Koszałka Opałka  z 99 zgłoszonych trzylatków dostało się zaledwie dwudziestu pięciu. A i to tylko dlatego, że w sąsiedniej Szkole Podstawowej nr 1 dwie klasy zostaną zaadaptowane na oddziały przedszkolne, w których miejsce znajdą grupy starszaków. Jednak na takie rozwiązanie również muszą zgodzić się rodzice.

Na terenie miasta utworzonych zostanie łącznie 11 oddziałów przedszkolnych. Miejsce w podstawówkach jest, bo zabraknie pierwszoklasistów. Niebawem ruszy też dodatkowy nabór, podczas którego miejsca w przedszkolach może znaleźć około 120 trzyletnich ostrowian.