Mało przejrzyste oznakowania nazw ulic, brak numerów domów, brak wystarczających danych o zdarzeniu i osobie poszkodowanej – z takimi problemami wciąż borykają się pracownicy szpitalnych oddziałów ratunkowych. Karetki błądzą, szukając konkretnego domu, problem ten dotyczy zwłaszcza małych miejscowości, a skutki złego lub nie jednolitego oznakowania mogą być opłakane.


Dokładny adres, nazwa ulicy, numer domu lub opis charakterystycznych obiektów – to podstawa by karetka sprawnie dotarła na miejsce zgłoszenia, bo przecież chodzi o życie, tu liczy się każda sekunda. Pracę dyspozytorów oraz zespołu ratunkowego komplikują mało przejrzyste oznakowania nazw ulic, często zdarza się także brak numerów domów. O ile ujednolicone i przejrzyste oznakowanie ulic leży w gestii lokalnych samorządów, to o numer na budynku domu powinien zadbać właściciel posesji - we własnym zakresie. Wszystko z myślą o swoim bezpieczeństwie. Do miejscowości, które zadbały o nowe uliczne oznakowanie dołączył Granowiec w Gminie Sośnie. Inicjatywa wyszła od samych mieszkańców, koszty poniosła Rada Sołecka. Na ten cel wydano kilka tysięcy złotych. A wszystko po to by było bezpieczniej. Do tej pory niektóre ulice nie miały w ogóle nazwy, funkcjonowały jedynie numery, to wprowadzało nie małe zamieszanie. Błądzili kurierzy, nie wspominając o karetkach. Lekarze zawracają uwagę na jeszcze inny problem. Ludzie dzwoniąc na pogotowie irytują się, że dyspozytor niepotrzebnie przedłuża rozmowę. Nic bardziej mylnego. Osoby, które nie umieściły numeru na domu nie tylko stwarzają zagrożenie i utrudniają dojazd w razie potrzeby służb ratunkowych, ale od 1 sierpnia tego roku mogą też być ukarane. Grzywna może sięgnąć nawet do 250 złotych. Brak numeru w myśl nowelizacji kodeksu wykroczeń traktowany jest jako wykroczenie. Zespół Ratunkowy ma jednak swoje sposoby by mimo problemów sprawnie i szybko dotrzeć do osoby poszkodowanej.